W zimie trudno jest się opalić. Jedyna nadzieja w wyjeździe na narty, gdzie można z zaskoczeniem nabyć nieco kolorytu. Nawet o tej porze roku wysoko w górach można się opalić. A najczęściej robimy to przypadkiem. Jednak są też łatwiejsze sposoby, aby uzyskać piękną skórę muśniętą słońcem. Co nam w tym pomoże?
Pianki, żele, krople czy balsamy – co jest najlepsze?
Obecnie można kupić przeróżne samoopalacze. Występują one w wielu formach i postaciach. Nic więc dziwnego, że można mieć problem z wyborem jednego kosmetyku. A co z różnicami w efekcie? To i samo nakładanie produktu powinno nas interesować najbardziej.
Nowością na rynku są krople samoopalające, które można dodać do już posiadanego kosmetyku. Kilka kropli dodanych do porcji kremu do twarzy sprawi, że cera będzie złocista. Jednak do porcji balsamu do ciała trzeba już dodać znacznie więcej produktu, co może sprawić, że będzie niewydajny. Ponadto efekty będą bardzo delikatne. Ogromnym plusem jest jednak możliwość łączenia sprawdzonej pielęgnacji z dodatkiem samoopalacza.
Klasyczne są już balsamy, masła czy żele do ciała. Mają one nie tylko poprawić koloryt skóry, ale i jej kondycję. Sprawiają, że skóra jest nawilżona, rozświetlona i lekko przyciemniona. Tego typu produkty o szerokim zastosowaniu oferuje między innymi Avon. Stosując balsamy, można z każdym kolejnym użyciem pogłębiać efekt opalenizny.
Oczywiście można też kupić samoopalacze w piance. Te zwykle mają jedno zastosowanie – zostawić natychmiastowo kolor na skórze! Po aplikacji produktu efekt utrzymuje się kilka dni. A my możemy cieszyć się opalenizną, która wygląda jak prawdziwa. Minusem pianek jest fakt, że nie wybaczają one błędów w aplikacji. Niemal natychmiast zobaczymy pominięte miejsca lub plamy koloru, jeśli nie nałożyliśmy produktu z należytą ostrożnością.
Jak nakładać samoopalacz?
Obojętnie jakie samoopalacze wybierzemy, najważniejsza jest aplikacja. Jest wiele metod nakładania produktów. Ponadto samo rozprowadzanie samoopalacza może zależeć od partii ciała, na jakiej chcemy się skupić. Jak to zrobić, aby skóra miała jednolity kolor?
Jeżeli nie mamy żadnego doświadczenia, warto wybrać balsamy stopniowo brązujące i rozświetlające. Stosując choćby balsamy samoopalające z linii Avon do ciała, można nakładać codziennie i z dnia na dzień zobaczymy, że skóra ma coraz ciemniejszy odcień. A jednocześnie, jeśli przez przypadek zaaplikujemy gdzieś za mało lub za dużo balsamu – nic się nie stanie! Balsam równomiernie pokryje skórę, a takie pomyłki nie będą widoczne.
Najwięcej problemów sprawiają samoopalacze, które są w formie skoncentrowanych mgiełek czy pianek od razu nadających kolor. Do ich aplikacji warto zaopatrzyć się w specjalną rękawicę. Dzięki temu będziemy mogli równomiernie wpasować płynny produkt i nie pobrudzimy sobie rąk. Większość pianek opatrzona jest informacją, ile czasu należy je trzymać na ciele. Może to być godzina, a nawet 8 godzin. Po tym czasie zwykle trzeba zmyć produkt wodą i mamy już gotową opaleniznę!
Triki na opaleniznę udaną za każdym razem
Aby opalenizna dobrze wyglądała, ciało musi być zadbane. Przed aplikacją jakiegokolwiek samoopalacza – a zwłaszcza tych, które od razu pokazują ciemny kolor – trzeba zrobić peeling. Wystarczy peeling ziarnisty o średniej mocy. Skupmy się na jego nałożeniu na kolanach, łokciach, ale też przy kostkach i nadgarstkach. Te miejsca zwykle są najbardziej suche, ale i wymagają starcia nabudowanego naskórka.
Dobrze jest również wspomniane wyżej miejsca najpierw posmarować zwyczajnym balsamem i poczekać, aż się wchłonie, a dopiero potem nakładać wybrany samoopalacz na całe ciało. Na miejsca takie jak dłonie, łokcie, stopy i kolana nakładamy minimalną ilość produktu lub gdy używamy do aplikacji rękawicy, masujemy je bez dodawania na nią produktu, tym co nam zostało. Kolejnego dnia, gdy mamy już opaleniznę, warto użyć balsamu nawilżającego, aby efekt się dłużej utrzymywał.