Wróćmy po raz kolejny do kwestii enzymów.
Nasiona zawierają inhibitory enzymów. Są to związki, które hamują działanie enzymów w ziarnie. Dzięki inhibitorom ziarno może przetrwać niedogodne warunki. Dopiero w odpowiedniej temperaturze i wilgotności uaktywniają się enzymy, a inhibitory tracą swoją moc.
Jest jeszcze jedna możliwość, kiedy inhibitory zostaną unieszkodliwione. Dobrym przykładem jest tutaj ziemniak, soja. Spożywane na surowo są toksyczne. Te toksyny to są właśnie inhibitory enzymów. Jednak nie chodzi tylko o trującego ziemniaka. Chodzi generalnie o wszystkie nasiona. W momencie gotowania niszczysz niekorzystne inhibitory, ale również możesz zapomnieć o pożytecznych enzymach pokarmowych, jak również wielu cennych związkach.
Dużo lepszym rozwiązaniem jest kiełkowanie, namaczanie ziaren, nasion. Po 24 h namaczania pozbywasz się praktycznie 100% inhibitorów.
No dobrze, zatem dlaczego tak ważne dla nas jest, abyśmy nie spożywali ziaren, nasion z inhibitorami?
Jest to niesamowite nadwyrężenie naszego organizmu, a głównie trzustki. Nasze ciało musi produkować więcej enzymów, które zniwelowałyby inhibitory. W efekcie diety gotowanej oraz bogatej w nasiona, ziarna następuje powiększenie trzustki, nadwyrężenie puli enzymów metabolicznych, co prowadzi do rozwoju wielu patologii, chorób.
Jeśli przyjrzymy się światu zwierząt, to stwierdzamy jednoznacznie, że prowadzi on bardzo oszczędną gospodarkę enzymową.
Skupmy się na ziarnach. Ziarnami żywią się głównie ptaki. Jednak zwróć uwagę, że posiadają one wole – miejsce, gdzie zjedzone ziarna zatrzymują się na kilkanaście godzin. Tam w środowisku wodnym uaktywniają się enzymy, zanika działanie inhibitorów.
Edward Howell w swojej książce „Enzyme nutrition” przywołuje również przykład wiewiórek, które żywią się orzechami.Jak to dokładnie wygląda? Wiewiórki zjadają od razu tylko część orzechów. Większą część jednak zakopują w ziemi na jakiś czas, po czym wracają w te miejsca, wygrzebują i posilają się już podkiełkowanymi orzechami. Jednak o części zapominają. Dzięki tej symbiozie leszczyna jest rozsadzana po okolicznych terenach.
To jednak nie koniec.
Człowiek zaczął żywić się (w większej ilości) ziarnem ok. 10 000 lat temu, co w historii naszej ewolucji (miliony lat) jest tylko krótką chwilą. To, że w jakimś stopniu tolerujemy ziarno, nie oznacza, że nasz organizm tego potrzebuje dla zdrowia i że nasze ciało jest stworzone do jego trawienia.
Jedną z największych pomyłek dietetyki jest klasyczna piramida żywienia, gdzie największą powierzchnię na dnie piramidy zajmują zboża i produkty zbożowe.
Ziarno umożliwia roślinom rozprzestrzenianie w naturze, dlatego też świat roślinny nie oddaje go tak łatwo zwierzętom.
W nasionach, ziarnach znajdują substancje anty-odżywcze. Można tutaj wymienić kwas fitowy, lektyny, gluten, inhibitory enzymów i inne. Regularnie spożywane hamują przyswajanie związków odżywczych, jak również prowadzą do rozwoju stanów zapalnych, reumatyzmu, chorób autoimmunologicznych.
Ziarna, nasiona zawierają nierozpuszczalny błonnik. Klasyczna dietetyka stwierdza, że jest on bardzo pożyteczny, gdyż zapobiega zaparciom. Zgodzę się, nierozpuszczalny błonnik usprawnia pracę jelit i wypróżnianie. Jednak wymiata on również część związków odżywczych.
To właśnie błonnik rozpuszczalny (zawarty w dorosłych roślinach, kiełkach, owocach) jest nam bardziej potrzebny ponieważ stanowi on pożywkę dla dobroczynnej flory bakteryjnej. Nawet jeśli nie dostarczasz więcej błonnika nierozpuszczalnego, a w twojej diecie dominują warzywa, owoce na surowo, to nie obawiaj się zaparć.
Powinniśmy jeść głównie na surowo dojrzałe owoce, warzywa, kiełki, ponieważ są one znacznie bardziej bogate w witaminy, minerały, enzymy, łatwo dostępne makroelementy, hormony roślinne niż produkty zbożowe. Do tego mają właściwości odkwaszajace, co stanowi ich kolejną przewagę nad mącznymi produktami.