Pszczoły – dlaczego świat nie może bez nich istnieć?

0
1101
pszczoły na zdrowie

Znaczenie pszczół wykracza daleko poza produkcję miodu, czy wosku. Bez nich nie jest w stanie przetrwać około 90% roślin na Ziemi. Tymczasem pszczoły masowo giną. Ich ochrona staje się niezwykle ważnym zadaniem.

Czerwiec – teoretycznie, jeden z cieplejszych miesięcy w roku. Teoretycznie – bo nasz klimat nieustannie płata nam figle. Ale faktem jest, że teraz mamy czas obfitego kwitnienia. Cieszą oczy oblepione kwiatami akacje, pięknie pachną lipy. Wciąż kwitną truskawki, zaczynają maliny, ogórki, jarzębina, jeżyna i wiele innych. To raj dla pszczół. Dlatego czerwiec jest jest właśnie ich kluczowym miesiącem.

Istnieje teoria, że nawet nazwa miesiąca czerwca pochodzi od czerwa, czyli pszczelej larwy. W tym czasie bowiem następuje gwałtowny rozwój roju. Pszczoły pracowicie noszą nektar i pyłek, a królowe uli wyrabiają maksymalne normy w wydawaniu na świat pożytecznego potomstwa.

Dlaczego pszczoły są tak kluczowe dla egzystencji nas wszystkich?

Ich znaczenie wychodzi daleko poza wytwarzanie pysznego miodu, cennego wosku czy innych pszczelich produktów. To stanowi tylko niewielki ułamek tego, co oferują jako zapylacze roślin uprawnych i dzikich. Wiele z nich, po prostu nie istniałoby bez ich udziału.

Rola pszczół w zapylaniu:

Rośliny dzielimy na samo- i obcopylne. Te pierwsze mogą zapylać się „same”, własnym pyłkiem, który jest lekki, suchy i z reguły sam podmuch wiatru wystarczy by przedostał się z pylników na znamię słupka. Drugie potrzebują zapylenia pyłkiem innej rośliny tego samego gatunku. Są zwane też owadopylnymi, właśnie dlatego, że to owady w poszukiwaniu pożywienia, siadają na wielu kwiatach i przenoszą na sobie pyłek. Zazwyczaj pyłek tych roślin jest lepki i ciężki, więc bez fruwających roznosicieli nie miałyby szans na rozmnażanie.

Mówimy wówczas o tzw. zapyleniu krzyżowym. Również w przypadku w teorii samowystarczalnych roślin zapylanych wiatrem, takie zapylenie jest korzystniejsze, bo gwarantuje lepszą wydajność owoców i nasion. Jest naukowo udowodnione, że bez niego większość roślin uprawnych może zawiązać tylko ich znikomą ilość!

Bez zapłodnienia krzyżowego owoce są drobniejsze, nasiona słabsze i kiepsko kiełkujące. Brak pszczół prowadziłby do stopniowego zanikania wielu gatunków! A czy możemy wyobrazić sobie świat bez owoców i warzyw?

Pszczoły zapylają około 90% roślin na Ziemi! Skutki ich wyginięcia mogą być tragiczne dla ludzi i zwierząt.

Dlaczego pszczoły giną?

Na ten temat jest wiele teorii. Wiele zarzutów spada na koncerny chemiczne. Te bronią się, że środki ochrony roślin najnowszej generacji nie szkodzą już pszczołom. Istnieje teza, że na pszczoły negatywny wpływ ma telefonia komórkowa, zakłócająca ich orientację. Inna głosi, że giną przez pyłki roślin modyfikowanych genetycznie. Jeszcze jedna, że najbardziej zaszkodziły im wyjątkowo szeroko pleniące się w drugiej połowie XX w. pasożytnicze roztocza. We wszystkich teoriach może być trochę prawdy. Na pewno odkąd człowiek tak silnie ingeruje w środowisko naturalne, konsekwencje tych działań stają się nieuniknione. W 2007 r. w USA nie przeżyło 60% rojów. W Europie te dane są nieco niższe, ale i tak niepokojące.

Wciąż trwają badania nad przyczynami ginięcia pszczelich rojów. Ich wyniki na razie nie są jednak zadowalające.

Co możemy zrobić dziś?

Generalnie nie powinno się pryskać roślin uprawnych w czasie kwitnienia, a jeśli już jest to konieczne, to raczej bliżej wieczoru, gdy kończy się czas „oblatywania” pszczół. Należy zwracać uwagę na to, czy stosowane środki są bezpieczne dla pszczół.

Pszczelarze szczególnie troszczą się o ule zimą, aby roje przetrwały nawiedzające nas nieraz ciężkie mrozy. Poza tym apelują do rolników o uprawę jak największej ilości roślin miododajnych, jak np. rzepak czy gorczyca.

Ważna jest też ochrona miejsc bytowania pszczół żyjących wolno, tzw. dzikich zapylaczy. Można je znaleźć w skupiskach roślinności śródpolnej. Pojawiają się inicjatywy, takie jak np. wspierana przez Greenpeace „Adoptuj pszczołę”.

Ma ona na celu zbudować 100 hoteli dla owadów zapylających w polskich miastach. Może brzmi to nieco zaskakująco. Jednak są to specjalne konstrukcje, w których dzikie owady, czy inaczej dzikie zapylacze mogą się rozmnażać, schronić się i przetrwać zimę. Dzikie zapylacze to kluczowy element ekosystemów, a sytuacja w miastach powoduje, że coraz trudniej im przetrwać. Nie chodzi tylko o hałas i zanieczyszczenia. Wiele zielonych obszarów miejskich to dla owadów pustynia – równo skoszone trawniki, czy starannie zgrabione liście nie zapewniają im właściwych warunków do przetrwania.

Ponad połowa pszczołowatych, które stanowią dużą grupę wśród dzikich zapylaczy w Polsce, to gatunki zagrożone.

Populacje niektórych (nie tylko pszczoły miodnej) maleją od wielu lat. W miastach większość naszych parków i zielonych przestrzeni jest zbyt sterylna jak na potrzeby owadów. W wielu miejscach obserwujemy w związku z tym zmniejszenie ich liczby. A gdy jest ich zbyt mało, gorzej wiedzie się innym zwierzętom, a także roślinom.

Owady zapylające są kluczowym elementem zdrowych ekosystemów, które zapewniają oczyszczanie powietrza, wiązanie gleby, wpływają łagodząco na warunki pogodowe. Jeśli chcemy zadbać o miejskie ekosystemy, nie możemy zapominać o owadach.

W  hotelach znajdą swoje miejsce różne gatunki zapylaczy, głównie pszczoły samotnice, m.in. murarki, samotki, porobnice i trzmiele. Mogą w nich zamieszkać należące do muchówek bzygi. To także schronienie dla innych pożytecznych owadów: złotooków i biedronek.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj